Posilona i w wyśmienitym nastroju dotarłam w końcu do świątyni Senso-ji – najstarszej świątyni w Tokio.
Na teren świątyni wchodzi się przez imponującą bramę Kaminari-mon (brama grzmotów). Wewnątrz bramy zamocowana jest przeogromna papierowa latarnia, w kolorze czerwonym i z granatowymi znakami – ta kolorystyka ma powodować skojarzenia z burzowymi chmurami i piorunami). Za bramą znajduje się wąska uliczka (Namamise-dori), z obydwu stron obstawiona dziesiątkami budek oferujących niezliczone pamiątki: wachlarze, drzeworyty, kimona, zabawki, podkoszulki, słodycze i co tam jeszcze dusza turysty zapragnie.
Na końcu uliczki ze straganami stoi jeszcze jedna brama, zwana Hōzō-mon, nieco mniejsza od Kaminari-mon, ale dosyć do niej podobna, co początkowo wzbudziło we mnie lekką konfuzję, bo zdawało mi się, że pomyliłam kierunki. Dziedziniec świątyni spowity jest dymem, który służy do rytualnego oczyszczenia, tak samo jak woda w studni. Wierni dokonują rytualnych ablucji zanim wejdą do głównej hali świątyni, która poświęcona jest Kannon, bogini miłosierdzia i płodności.
Do kompleksu świątynnego należą jeszcze inne budynki, pagoda, świątynia shinto, ogród, ale szczerze mówiąc nie wczuwałam się za bardzo w ich oglądanie, dlatego i tutaj nie będę im poświęcać miejsca. Największą frajdę sprawiało mi oglądanie ludzi, zwykłych wiernych, którzy przybyli do świątyni na modlitwę i turystów, którzy wystrojeni w tradycyjne stroje (prawdopodobnie w większości wypożyczone) strzelali sobie jednego selfika za drugim.
Przy przeglądaniu zdjęć już po powrocie zauważyłam, że nie zrobiłam tego dnia ani jednego zdjęcia latarni Kaminari, chyba mnie ogarnęła jakaś pomroczność jasna, może to od tego dymu mi rozum zamgliło. Ewentualnych czytelników upraszam o wyrozumiałość, a poniżej zamieszczam kilka fotek ze świątyni Senso-ji:
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – uliczka prowadząca do świątyni (Namamise-dori)
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – uliczka Namamise – sklepik przy sklepiku i tłumy turystów
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – jeden ze sklepików przy Namamise-dori, oferujący piękne wachlarze
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – przy Namamise-dori można oczywiście kupić wszelakie buddyjskie i shintoistyczne „dewocjonalia”
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji w pięknych jesiennych kolorach
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – na dziedzińcu tłoczno i gwarno
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – niektórzy modlą się w skupieniu
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – tej parze też nie przeszkadzają hordy turystów
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – dziedziniec świątyni spowity jest dymem
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – a tutaj główne źródło tego dymu
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – rytualne oczyszczenie dymem
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – oczyszczenie dymem
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – krótka wymiana spojrzeń 🙂
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – kadzidełka: jeszcze jedno źródło dymu
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – rytualne oczyszczenie przy pomocy wody
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – jeszcze jedno zdjęcie przy studni
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – widok z głównej hali na dziedziniec
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – panie w tradycyjnych i bardzo eleganckich kimonach
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – taka nieco ekstrawagancka para…
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – i zdecydowanie ekstrawagancka dziewczyna
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – chyba przypadkowo przechodzące przez teren świątyni uczennice, w bardzo nieekstrawaganckich mundurkach
A tutaj kilka snapszotów turystów w malowniczo kolorowych strojach:
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – turyści pod bramą Hōzō-mon (czyli tą mniejszą)
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – turyści pod bramą Hōzō-mon (czyli tą mniejszą)
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – turyści w kolorowych tradycyjnych strojach
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – jeszcze jedna wystrojona elegantka
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – selfie stick w akcji
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – malowniczo kolorowe kimona, zazwyczaj z wypożyczalni
-
-
Tokio, Świątynia Senso-ji – podobno większość wypożyczających te kimona, to nie Japończycy, a Koreańczycy
Na wizytę w świątyni Senso-ji z premedytacją wybrałam sie 15 listopada – na ten dzień przypada bowiem święto Shichi-go-san (święto 7-5-3). Jest to święto dzieci w wieku trzech, pięciu i siedmiu lat. Pierwotnie wiązało się ono z obrzędami inicjacji, przejścia z wieku małego bezrozumnego dziecka do wieku dzieci „dużych” – rytuały różniły się podobno w zależności od regionu Japonii, ale na przykład dopiero po skończeniu trzech lat dzieciom zapuszczano włosy (przed ukończeniem tego wieku głowy dzieci golono). W wieku pięciu lat chłopcy po raz pierwszy mogli założyć tradycyjny strój hakama, a dziewczynki po skończeniu siedmiu lat mogły przepasać kimono ozdobnym pasem obi. Do dzisiaj z tych rytuałów przetrwał zwyczaj ubierania dzieci w tradycyjne japońskie stroje i wizyta w lokalnej świątyni shinto.
Możliwość zobaczenia tych przesłodkich japońskich dzieciaków poubieranych w kimona i hakamy, w towarzystwie rodziców w równie eleganckich strojach, była dla mnie prawdziwą gratką. Tutaj kilka zdjęć:
-
-
Święto Shichi-go-san – dziewczynka w tradycyjnym stroju – jako siedmiolatka może po raz pierszy założyć pas obi
-
-
Święto Shichi-go-san – oczywiście nie może zabraknąć pamiątkowych zdjęć
-
-
Święto Shichi-go-san – zdjęcia nie tylko z rodziną, ale także z przypadkowymi turystami
-
-
Święto Shichi-go-san – ta dziewczynka ze stoickim spokojem pozowała do niezliczonych fotek
-
-
Święto Shichi-go-san – ta trzylatka urzekła mnie swoim spokojem i wcale niedziecięcym spojrzeniem
-
-
Święto Shichi-go-san – tym razem rodzeństwo: chłopiec w hakamie, dziewczynka w kimonie
-
-
Święto Shichi-go-san – małe dzieci są w Japoni ubóstwiane, a co dopiero w dniu ich święta
-
-
Święto Shichi-go-san – i jeszcze jedna słit focia
-
-
Święto Shichi-go-san – święto świętem, a powygłupiać się przecież też trzeba…
-
-
Święto Shichi-go-san – niecodzienny ubiór musi zostać poddany inspekcji, włącznie ze skarpetkami
-
-
Święto Shichi-go-san – mała elegantka korzysta z chwili nieuwagi rodziców, żeby „wyrwać się w świat”
-
-
Święto Shichi-go-san – o czym szepcze mamie do ucha ta mała dziewczynka?
-
-
Święto Shichi-go-san – czy to prawdziwe włosy, czy dopinka? w każdym bądź razie, to różowe kimono to na pewno marzenie każdej trzylatki
To są zapiski z podróży do Japonii, która odbyła się na przełomie października i listopada 2016. Podróżowałam sama, podróż była zorganizowana indywidualnie przeze mnie.