Dzisiaj zaczynam dzień od wizyty w świątyni Meiji, przy czym „zaczynam dzień” dosłownie, bowiem wyruszam w drogę tuż po szóstej rano, a na miejsce docieram przed siódmą, jeszcze w półmroku. Zdecydowałam się na taką wszesną porę aby uniknąć rush hour w metrze, a przede wszystkim masy turystów w Meiji, która jest jedną z najczęściej odwiedzanych świątyń w Japonii.
Kto rano wstaje, ten bardzo marznie, zwłaszcza o tej porze roku, dlatego błogosławiłam moje chemiczne ocieplaczki, które wsunęłam w mankiety mojej kurtki, kiedy szłam przez las okalający kompleks świątynnych zabudowań (las liczy ponoć 120.000 drzew w 365 gatunkach, drzewa są podarunkami od wiernych ze wszystkich zakąktów Japonii) Ale warto było wstać tak wcześnie i marznąć, aby móc przeżyć, jak świątynia pomału budzi się do życia, jak w skupieniu modlą się w niej nieliczni wierni, a ciszę przerywa tylko rytmiczne szuranie miotły o ziemię.
W pewnym momencie w głównej hali świątyni pojawiło się trzech kapłanów shinto ubranych w uroczyste szaty. Jeden z nich uderzył w gong i zaczęła się ceremonia wypełniona śpiewem, melorecytacją, procesją wokół ołtarza, pokłonami, ściąganiem i zakładaniem butów i jeszcze innymi gestami, których znaczenie zrozumiałe jest tylko dla znawców religii shinto. W pierwszym odruchu chcialam wyciągnąć komórkę i nagrywać, ale powstrzymałam się, powodowana szacunkiem do sakrum, jakie epatowało z tego miejsca i tej chwili. To nie był spektakl dla turystów, to była autentyczna modlitwa tych kapłanów i tej nielicznej grupki lokalsów i czułam, że nie można tego profanować nagrywaniem.
- Tokio – Świątynia Meiji – brama prowadząca do świątyni
- Tokio – Świątynia Meiji – drewniane budynki harmonijnie komponują się z lasem
- Tokio – Świątynia Meiji – oszczędna estetyka z pięknymi detalami – tutaj stylizowana chryzantema, symbol rodziny cesarskiej
- Tokio – Świątynia Meiji – w promieniach wschodzącego słońca
- Tokio – Świątynia Meiji – z samego rana odwiedzają ją tylko nieliczni wierni
- Tokio – Świątynia Meiji – za chwilę rozpocznie się poranna ceremonia
- Tokio – Świątynia Meiji – sprzątanie zanim teren świątyni zapełnią turyści
- Tokio – Świątynia Meiji – droga do świątyni to aleja okolona majestatycznymi drzewami
- Tokio – Świątynia Meiji – kompleks świątynny umiejscowiony jest w lesie porośniętym 120 tys. drzew
- Tokio – Świątynia Meiji – okolicznościowa wystawa ogródków bonzai ze scenkami rodzajowymi
Po ceremonii poszwędałam się jeszcze trochę po dziedzińcu świątyni, poczytałam „ema” (tabliczki z modlitwami), niektóre z nich sa po angielsku lub niemiecku, niektóre są wzruszające, a przy niektórych nie mogłam powstrzymać śmiechu. Sama też jedną ema napisałam i wrzuciłam do przeznaczonej do tego skarbonki stosowną ofiarę – niby nie wierzę w takie czary mary, ale kto wie… zaszkodzić nie zaszkodzi, a pomóc może…
- Tokio – Świątynia Meiji – tabliczki modlitewne „ema”
- Tokio – Świątynia Meiji – tabliczka modlitewna „ema” – niektóre modlitwy są bardzo wzruszające
- Tokio – Świątynia Meiji – tabliczka modlitewna „ema” – jedna z najpiękniejszych modlitw, jakie znalazłam
- Tokio – Świątynia Meiji – tabliczka modlitewna „ema” – modlitwa półżartem i półserio, jak to w życiu bywa
- Tokio – Świątynia Meiji – tabliczka modlitewna „ema” – tutaj nie do końca na poważnie, chociaż kto wie…
- Tokio – Świątynia Meiji – tabliczka modlitewna „ema” – tutaj z przymróżeniem oka
Około wpół do dziewiątej na dziedziniec świątyni zaczęły wpływać pierwsze zorganizowane grupy turystów, więc zdecydowałam, że czas się stąd zwijać, i w poczuciu dobrze spełnionego turystycznego obowiązku, ale też zadowolona, że przeżyłam coś pięknego, ruszyłam do pobliskiej dzielnicy Shibuya na poszukiwanie śniadania.
To są zapiski z podróży do Japonii, która odbyła się na przełomie października i listopada 2016. Podróżowałam sama, podróż była zorganizowana indywidualnie przeze mnie.