Posilona i w wyśmienitym nastroju dotarłam w końcu do świątyni Senso-ji – najstarszej świątyni w Tokio.
Na teren świątyni wchodzi się przez imponującą bramę Kaminari-mon (brama grzmotów). Wewnątrz bramy zamocowana jest przeogromna papierowa latarnia, w kolorze czerwonym i z granatowymi znakami – ta kolorystyka ma powodować skojarzenia z burzowymi chmurami i piorunami). Za bramą znajduje się wąska uliczka (Namamise-dori), z obydwu stron obstawiona dziesiątkami budek oferujących niezliczone pamiątki: wachlarze, drzeworyty, kimona, zabawki, podkoszulki, słodycze i co tam jeszcze dusza turysty zapragnie.
Na końcu uliczki ze straganami stoi jeszcze jedna brama, zwana Hōzō-mon, nieco mniejsza od Kaminari-mon, ale dosyć do niej podobna, co początkowo wzbudziło we mnie lekką konfuzję, bo zdawało mi się, że pomyliłam kierunki. Dziedziniec świątyni spowity jest dymem, który służy do rytualnego oczyszczenia, tak samo jak woda w studni. Wierni dokonują rytualnych ablucji zanim wejdą do głównej hali świątyni, która poświęcona jest Kannon, bogini miłosierdzia i płodności.
Do kompleksu świątynnego należą jeszcze inne budynki, pagoda, świątynia shinto, ogród, ale szczerze mówiąc nie wczuwałam się za bardzo w ich oglądanie, dlatego i tutaj nie będę im poświęcać miejsca. Największą frajdę sprawiało mi oglądanie ludzi, zwykłych wiernych, którzy przybyli do świątyni na modlitwę i turystów, którzy wystrojeni w tradycyjne stroje (prawdopodobnie w większości wypożyczone) strzelali sobie jednego selfika za drugim.
Przy przeglądaniu zdjęć już po powrocie zauważyłam, że nie zrobiłam tego dnia ani jednego zdjęcia latarni Kaminari, chyba mnie ogarnęła jakaś pomroczność jasna, może to od tego dymu mi rozum zamgliło. Ewentualnych czytelników upraszam o wyrozumiałość, a poniżej zamieszczam kilka fotek ze świątyni Senso-ji:
A tutaj kilka snapszotów turystów w malowniczo kolorowych strojach:
Na wizytę w świątyni Senso-ji z premedytacją wybrałam sie 15 listopada – na ten dzień przypada bowiem święto Shichi-go-san (święto 7-5-3). Jest to święto dzieci w wieku trzech, pięciu i siedmiu lat. Pierwotnie wiązało się ono z obrzędami inicjacji, przejścia z wieku małego bezrozumnego dziecka do wieku dzieci „dużych” – rytuały różniły się podobno w zależności od regionu Japonii, ale na przykład dopiero po skończeniu trzech lat dzieciom zapuszczano włosy (przed ukończeniem tego wieku głowy dzieci golono). W wieku pięciu lat chłopcy po raz pierwszy mogli założyć tradycyjny strój hakama, a dziewczynki po skończeniu siedmiu lat mogły przepasać kimono ozdobnym pasem obi. Do dzisiaj z tych rytuałów przetrwał zwyczaj ubierania dzieci w tradycyjne japońskie stroje i wizyta w lokalnej świątyni shinto.
Możliwość zobaczenia tych przesłodkich japońskich dzieciaków poubieranych w kimona i hakamy, w towarzystwie rodziców w równie eleganckich strojach, była dla mnie prawdziwą gratką. Tutaj kilka zdjęć:
To są zapiski z podróży do Japonii, która odbyła się na przełomie października i listopada 2016. Podróżowałam sama, podróż była zorganizowana indywidualnie przeze mnie.