Marsylia – Stary Port i widok z góry

Po śniadaniu wybieramy się do Starego Portu całą rodziną. Teraz Stary Port tętni życiem, pełno tu turystów, sprzedawców pamiątek, przechodniów spieszących się do swoich spraw.

Decydujemy się na przejażdżkę diabelskim kołem i dzięki temu mamy doskonała okazję, żeby spojrzeć na port i Marsylię z góry.

 

To  są zapiski  z podróży do Marsylii, która odbyła się w Kwietniu 2017. Podóżowaliśmy indywidualnie. tutaj nasz cały plan podróży do marsylii.

 

Marsylia – karuzela La Belle Epoque Carrousel

Na śniadanie oczywiście croissanty i truskawki (kompromis między „typowo francuskie”, „zdrowe” i „pyszne”), a po śniadaniu na kawę wychodzimy do pobliskiej kawiarni na Placu de Gaule’a ( Place Général de Gaulle).

Znajdujemy tam miłą kawiarnię, w której kawa jest przepyszna (do jedzenia nie ma nic, ale można samemu coś przynieść z pobliskiej boulangerie, czyli piekarnio-cukierni). Na dodatek, jako bonus do kawy, dostajemy żetony do położonej przy tym samym placu nostalgicznej karuzeli, zwanej La Belle Epoque Carrousel. Naszej córki nie trzeba dwa razy namawiać.

Kto ma ochotę na odrobinę nostalgii, tutaj lokalizacja La Belle Epoque Carrousel

 

To  są zapiski  z podróży do Marsylii, która odbyła się w Kwietniu 2017. Podóżowaliśmy indywidualnie. tutaj nasz cały plan podróży do marsylii.

 

Marsylia – Stary Port (Vieux Port) o poranku

Kilka minut przed szóstą rano wymykam się z naszego apartamentu na poranną wędrówkę. Wstając bardzo rano mamy szansę pobyć sam na sam z miejscami, które później są okupywane przez tabuny turystów. A do tego, będąc matką i podróżując z rodziną, taki spacer jest dla mnie czasami jedyną szansą pobycia sam na sam ze mną samą…

Stary Port w Marsylii wita mnie zapachem uryny i śmieci. Od razu staje się jasne, że w nocy był przystanią dla imprezowiczów i dla biednych dusz, którym się w życiu

nie poszczęściło. Na szczęście na horyzoncie pojawia się brygada czyszcząca ulice, a widok na port, oświetlony pierwszymi promieniami słońca, wynagradza doznania węchowe.

Wejścia do portu strzeże Fort Saint-Nicholas, którego mury pięknie prezentowały się w promieniach porannego słońca:

Krótkie spojrzenie na uliczki bezpośrednio okalające Stary Port, i od razu wiadomo, dlaczego Marsylia ma szemraną reputację… Szczerze mówiąc, to trochę miałam duszę na ramieniu, zagłębiając się w ciemne i brudne, chociaż nie pozbawione uroku podwórka…

Im bardziej oddalam się od Starego Portu w kierunku Opery, tym bardziej reprezentacyjne robią się ulice i placyki:

 

To  są zapiski  z podróży do Marsylii, która odbyła się w Kwietniu 2017. Podóżowaliśmy indywidualnie. tutaj nasz cały plan podróży do marsylii.

 

Marsylia – co warto zobaczyć (weekend z dzieckiem)

Marsylia – portowa lafirynda, niegdysiejsza piękność, podupadła na zdrowiu i urodzie, która wciąż stara się trzymać fason. Miasto gdzie wstręt miesza się z podziwem, zachwyt z odrazą.

Warto jechać i oglądać? Zdecydowanie warto! Czy wybierać się do Marsylii z małym dzieckiem? Jak najbardziej!

Oto w skrócie nasz plan podróży, z linkami do zdjęć i dokładniejszych opisów:

Piątek:

  • przylot, transport taksówką z lotniska do naszego apartamentu. Piewsze wrażenie: śmieci, bardzo dużo śmieci, na ulicach, na chodnikach, wszędzie.

Sobota:

 Niedziela

  • checkout, depozyt bagażu 
  • krótki rejs statkiem na wyspę Ratonneau, spacer, obserwowanie mew, podziwianie widoków, szukanie i wąchanie ciekawych roślin, piknik w przepięknej zatoczce
  • powrót statkiem, obiad w okolicach starego portu
  • spacer do dworca (mniej turystycznymi ulicami)
  • transfer autobusem na lotnisko – z dworca głównego na lotnisko jedzie niedrogi i bardzo komfortowy autokar

Marsylia z dzieckiem na weekend

Marsylia – nigdy nie miałam tego miejsca „na celowniku”, i trafiliśmy tam nieco z przypadku, ponieważ mąż miał w okolicy konferencję, a tym samym bilet lotniczy zafundowany przez firmę, więc postanowiliśmy wykorzystać okazję i spędzić rodzinny weekend w tym mieście. I to był strzał w dziesiątkę! Świetne miasto na krótki weendowy wypad!

Jeśli chodzi o przygotowania, to nie  szukaliśmy jakichś specjalnych atrakcji dedykowanych dzieciom – nasza (wtedy czteroletnia) córka jest przyzwyczajona do podróżowania i do przemieszczania się nawet na duże odległości na piechotę – Marsylia jest pod tym względem bardzo przyjazna, bo stare miasto jest dosyć kompaktowe i większość miejsc, które chcieliśmy odwiedzić leżała w odległości małego spaceru.

Oczywiście w planie dnia trzeba uwzględnić częste przerwy na odpoczynek i przekąski i trzeba dziecku dać możliwość fizycznego „wyszalenia się”, no i być otwartym na wyszukiwanie razem z dzieckiem rzeczy, które jemu się podobają i je interesują. Takie podejście bardzo dobrze u nas się sprawdza i tym razem także każdy z członków rodziny opuścił Marsylię po weekendzie bardzo zadowolony.

Tutaj opis, co dokładnie robiliśmy i co warto zobaczyć w Marsylii.

Zazwyczaj staramy się podczas podróży zatrzymywać się nie w hotelach, a raczej w apartamentach z kuchnią, tak też zrobiliśmy tym razem. Daje nam to możliwość swobodnego dostępu do czajnika, lodówki, itd, dzięki czemu nie musimy się przejmować tym, kiedy jest serwowane śniadanie, o każdej porze dnia i nocy możemy się napić świeżej herbaty lub zrobić przegryzkę dla dziecka.

Tym razem również zatrzymaliśmy się w apartamencie, położonym centralnie w starej części miasta tuż obok starego portu. Dzięki takiej lokalizacji mieliśmy możliwość wrócić do apartamentu między poszczególnymi punktami naszego zwiedzania, żeby trochę odsapnąć i na przykład zostawić zakupy. Apartament mieścił się w starej kamienicy, w której od razu urzekła nas taka piękna klatka schodowa (tak, narobiłam się zdjęć tej klatki jak wariatka, ale tak mi się podobała, że nie mogłam się powstrzymać):

Jedynym zgrzytem jeśli chodzi o zwiedzanie z dzieckiem Marsylii była sytuacja w restauracji w dość turystycznej części dzielnicy Le Panier. Chcieliśmy tam zjeść obiad, a ponieważ nasze dziecko nie przejawiało akurat objawów wielkiego głodu, chcieliśmy zamówić dwa dania dla nas dorosłych i podzielić się z córką – to jest dla nas normalny sposób jedzenia w restauracjach, kiedy idziemy do nich całą rodziną. Niestety kelner poinformował nas, że w restauracji KAŻDY musi coś zamówić, nawet dziecko. Wobec tego poprosiliśmy dla córki o sałatkę owocową, która była w karcie w sekcji deserów, co spotkało się z kategoryczną odmową ze strony kelnera, ponieważ deser to nie jest normalny posiłek. Pan kelner dał nam do zrozumienia, że nie obsłuży nas, dopóki nie zamówimy jeszcze czegoś konkretnego dla dziecka, bo blokujemy dodatkowe miejsce, które „nie konsumuje”. Dodam, że restauracja była prawie pusta. Wobec takiej obcesowej postawy kelnera nie pozostało nam nic innego, jak opuścić tę restaurację. Słyszałam już historie o francuskich kelnerach, którzy zadzierają nosa, ale do tej pory myślałam, że to tylko takie stereotypy. No cóż… Nie udało nam się popróbować takiej typowej francuskiej kuchni z wyższej półki, ale za to we wszystkich innych miejscach, jak kawiarnie, boulangerie i bistra obsługiwano nas w miły sposób.

 

To  są zapiski  z podróży do Marsylii, która odbyła się w Kwietniu 2017. Podóżowaliśmy indywidualnie. tutaj nasz cały plan podróży do marsylii.