O OlaM

Podróż to stan umysłu… Kocham podróże. Bycie w drodze, kontakt z innymi kulturami. Ale także konfrontację z sobą samą, z moimi myślami, odczuciami, potrzebami. Uwielbiam to, że w nowym otoczeniu, w spotkaniu z nową sytuacją, do głosu dochodzą normalnie ukryte pokłady (pod)świadomości, skojarzenia, pomysły. A po podróżach kocham wracać do domu. Do bycia mamą, żoną i zwykłą etatową pracownicą korpo. Moja dewiza to „slow travelling”. Moje podróże nie składają się z listy miejsc do odhaczenia, nie biorę udziału w konkursie na zaliczenie jak największej ilości zabytków i „must see-ów”. Czasem rezygnuję z jakiejś atrakcji na rzecz spokojnie wypitej dobrej herbaty lub ciekawej rozmowy z kimś poznanym w podróży. Wchłaniam atmosferę, rozkoszuję się małymi smaczkami, obserwuję. Rozgość się tutaj, droga czytelniczko i drogi czytelniku, i potowarzysz mi przez chwilkę w moich podróżach. Może znajdziesz tu inspiracje do Twojej następnej wyprawy, albo może chociaż chwilkę oddechu od codzienności… Do tego garstkę praktycznych porad dotyczących podróżowania, zwłaszcza podróżowania w pojedynkę jako kobieta i podróżowania z małym dzieckiem, informacje, co w moim przypadku się sprawdziło, a co nie. Każda podróż zostawia w nas ślady… Jeśli spodobał Ci się tutaj jakiś wpis lub masz pytania, to i Ty pozostaw tutaj ślad w postaci komentarza.

Ronda – stare miasto

Samo miasteczko Ronda zachwyciło nas harmonią wizualną, bo prawie wszystkie domy są białe, a szyldy reklamowe są zunifikowane, czarne z białą czcionką, przez co na uliczkach panuje graficzny porządek. Ronda jest malutka i jej starą część można przejść w zdłuż i wszerz w pół godziny, ale lepiej jest sobie nieśpiesznie spacerować uliczkami i smakować te andaluzyjskie klimaty.

Stare miasto w Rondzie jest podzielone na dwie części, mauryjską i późniejszą chrześcijańską. My jakoś bardziej trzymaliśmy się części chrześcijańskiej, która była też bardziej wypełniona życiem i ludźmi. Część mauryjska też jest urocza, ale trochę bardziej „zaspana”, jakoś nie mieliśmy tam żadnych olśnień estetycznych, dlatego nie mam stamtąd wiele zdjęć.

 

 

 

Ronda i okolice – co warto zobaczyć

Ronda – przepiękne miasteczko położone w sercu Andaluzji, otoczone górami, podbiło nasze serca od pierwszego wejrzenia. Najzabawniejsze jest to, że nie planowaliśmy odwiedzić tego miejsca i zdecydowaliśmy się na spontaniczną wycieczkę dlatego, że w naszym apartamencie w Maladze zepsuła się ciepła woda i poszukując rozwiązania kwestii wieczornego prysznica wpadliśmy na pomysł krótkiej wycieczki do Rondy. A po jednej nocy spędzonej w tym przeuroczym miejscu spontanicznie przedłużyliśmy o jeszcze jedną dobę – to są właśnie zalety podróżowania indywidualnego i podróżowania wedle filozofii slow travelling 🙂

Jak na taki krótki nieplanowany pobyt zobaczyliśmy sporo i każde z tych miejsc bardzo polecamy:

A tutaj jeszcze kilka słów o naszych doświadczeniach kulinarnych w Rondzie i okolicach.

Mijas – biała wioska (pueblo blanco)

Około 40 minut samochodem od Malagi położona jest biała wioska (pueblo blanco) Mijas. I rzeczywiście, jest to urocze miasteczko i miły cel na popołudniową wycieczkę z Malagi. Szkopuł w tym, że przez tą niedużą odległość od Malagi miejsce to jest też celem wielu zorganizowanych wycieczek i niestety w naszym odczuciu zatraciło naturalny charakter – ja osobiście nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że jestem w żywym skansenie, w którym wszystko jest przygotowane pod turystów.

Doszliśmy do wniosku, że dobrym znakiem ostrzegawczym jest, jeśli przed prawie każdym lokalem są wyłożone karty dań po chińsku i japońsku. Nie mam nic przeciwko Chińczykom i Japończykom, a wręcz darzę te nacje wielką sympatią, ale to jest dla mnie znak dosyć nieszczęśliwej komercjalizacji tego miasteczka. Szczęśliwie dojechaliśmy do Mijas pod koniec dnia, kiedy masy turystów właśnie ładowały się do licznych autokarów, więc nie przeżyliśmy najgorszego tłoku.

A tutaj jeszcze kilka uroczych detali

Na szczycie wzgórza w centrum Mijas jest mały i miły ogród botaniczny z którego roztaczają się piękne widoki na samo Mijas, otaczające je pagórki i wybrzeże:

 

Gdzie zjeść w Mijas? My zdecydowaliśmy się na Aroma Cafe & Secret Garden. Miejsce to ma rzeczywiście piękny ogród i siedzi się tam bardzo przyjemnie w cieniu drzew. Jedzenie niestety nas rozczarowało – potrawy aspirują do miana kreatywnych, ale niestety kucharzowi brakuje umiejętności i wyobraźni gastronomicznej. W stosunku do jakości ceny były zdecydowanie zawyżone. Obsługa też taka sobie. Typowe dla lokali, które nastawiają się na to, żeby gości „oskubać”, bo wiedzą, że to turyści, którzy są w tym miejscu tylko  na kilka chwil i na pewno nie wrócą tu szybko, więc nie trzeba dbać o reputację.

 

Podsumowanie: urocze miejsce, które niestety wpadło w sidła przemysłu turystycznego, są inne o wiele bardziej autentyczne białe wioski, które warto odwiedzić.

Na koniec zdjęcie osiołka, który ciągnie wózek z turystami – komu się nie chce chodzić, może sobie zrobić rundkę po mieście w wagoniku ciągniętym przez właśnie tak ustrojone osiołki:

 

To  są zapiski  z podróży do Andaluzji, która odbyła się w sierpniu 2018. Podóżowaliśmy indywidualnie. tutaj cała lista miejsc, które moim zdaniem warto zobaczyć w Maladze, a tutaj cały plan podróży po Andaluzji.

Wszystkie zamieszczone tutaj opinie o miejscach  i lokakalach wyrażają tylko moją opinię i nie były sponsorowane.

Malaga – co i gdzie warto zjeść

Nie byliśmy przygotowani na to, że Malaga to taki raj dla ludzi ceniących uciechy podniebienia. Najfajniejszą rzeczą w Maladze jest różnorodność – kto nie lubi kuchni hiszpańskiej, lub chciałby sobie od niej na chwilkę odpocząć, ma do wyboru lokale japońskie, meksykańskie, włoskie, hinduskie, arabskie, chińskie, greckie, itd. Po drugie w Maladze nie zdarzyło nam się zjeść źle. Może nie zawsze jedzenie wywoływało zachwyt, ale zawsze składniki były świeże i dobrej jakości. W naszym odczuciu ceny jedzenia są w Maladze bardzo umiarkowane i nigdy nie mieliśmy wrażenia, że przepłacamy, bo znaleźlismy się w turystycznym miejscu.

Co najbardziej polecam?

Śniadanie

Na śniadanie przynajmniej raz trzeba zjeść churrosy, które można znaleźć na każdym rogu, a my w Maladze polecamy La Malagueña na Starym Mieście, ze względu na przytulny lokal.

Obiad, kolacja i wszystko pomiędzy

Dla miłośników kuchni kreatywnej i na wyższym poziomie: KGB – mały lokal na Starym Mieście z rekomendacją Michelina – przepyszne tapas i fenomenalne ceny – nigdzie na świecie nie jedliśmy na takim poziomie za takie małe pieniądze.

Ze względu na dostępność świeżych ryb i owoców morza Malaga ma całkiem sporo lokali z kuchnią japońską. My bardzo polubiliśmy Udon na Starym Mieście i dołączyliśmy do fanklubu miłośników serwowanego tam ramen tampopo.

Dwa razy bardzo dobrze zjedliśmy na plaży Pedregalejo: kreatywne tapas z lekkimi wpływami japońskimi w Pez Tomillo i grillowane ryby z dobrym winem w Chiringuito El Caleño

Na plaży del Palo byliśmy w restauracji Casilda, którą polecamy głównie ze względu na lokalizację i piękne widoki.

Na tradycyjną marokańską herbatę z miętą można wstąpić do Teteria Palacio Nazari, jedzenie przeciętne, ale bardzo miły wystrój.

Jedliśmy też w porcie w Maladze – na tym cypelku który prowadzi do latarni morskiej jest kilkanaście restauracji, które wyglądają bardzo turystycznie (i pewnie są nastawione na gości wielkich statków które cumują w porcie). Przytulone do siebie są tam włoska, grecka, meksykańska, hinduska, hiszpańska i bodajże argentyńska ze stekami. Nie planowaliśmy tam posiłku, ale wiadomo jak to jest mieć plany z dzieckiem 🙂 I o dziwo jedzenie było na bardzo przyzwoitym poziomie. A co najbardziej interesujące, wszystkie te restauracje dzielą jedną kuchnię (i pewnie należą do jednego właściciela) i siedząc w greckiej można poprosić o kartę z restauracji hinduskiej lub włoskiej 🙂

Gdzie wstąpić na szklaneczkę czegoś dobrego

Przyjemnym i oferującym lokalne smaczki miejscem jest bodega El Pimpi – można tu wstąpić na szklaneczkę wina lub piwa, albo chociaż na szybkie espresso przy barze.

Szynka

Oczywiście trzeba też spróbować tradycyjnej szynki, zresztą nie da się przejść kilkunastu kroków bez natknięcia się na malowniczo  wyeksponowane egzemplarze 🙂 Warto wiedzieć, że ta suszona w górskim powietrzu szynka nazywa się Jamón Serrano. Jeśli mięso pochodzi od świni szlachetnej rasy Ibérico, to szynka nazywa się Jamón Ibérico i jest lepszej jakości niż zwykła Serrano. Świnie rasy Ibérico mają czarne kopytka i dlatego Jamón Ibérico nazywa się też Pata Negra. Jeśli taka świnka karmiona była w dodatku żołędziami, to szynka nazywa się Ibérico Bellota i jest to oznaczenie najwyższej jakości.

Ja osobiście za takimi surowymi szynkami nie przepadam, chociaż z turystycznego obowiązku popróbowałam kilka razy. Moim zdaniem to jest po prostu aquired taste – albo wyrastało się z takim smakiem od dzieciństwa, albo nie i wtedy trudno się nim zachwycać w wieku dorosłym. Chociaż muszę przyznać, że cieniutkie plasterki takiej szynki a do tego krakersy z oliwą i piwo lub kieliszeczek wytrawnego wina z Malagi nie są złą opcją na popołudniową przekąskę.

 

Kawa

W Maladze można też napić się kawy serwowanej na wiele rodzajów. My głównie piliśmy cafe solo (kawa bez niczego) lub cafe con leche (kawa z mlekiem, wymawia się „kafe kon lecze”).

 

Warto jeszcze znać zwrot „la quenta por favor”, czyli „poproszę rachunek”.

 

To  są zapiski  z podróży do Andaluzji, która odbyła się w sierpniu 2018. Podóżowaliśmy indywidualnie. tutaj cała lista miejsc, które moim zdaniem warto zobaczyć w Maladze, a tutaj cały plan podróży po Andaluzji.

Wszystkie zamieszczone tutaj opinie o miejscach  i lokakalach wyrażają tylko moją opinię i nie były sponsorowane.

Malaga – gdzie zjeść: restauracja Casilda na plaży del Palo

Restauracja Casilda Mediterranean Concept po zachodniej stronie portu na plaży del Palo podobała nam się głównie ze względu na piękny widok na plażę i przytulny lokal.

Co do samego jedzenia, to było ok, ale szału nie było. Słowo „śródziemnomorska” w nazwie restauracji jest mylące, to jest raczej kuchnia fusion, sporo dań w karcie inspirowane jest smakami tajlandzkimi i japońskimi.

Polecamy ze względu na piękne widoki!

 

To  są zapiski  z podróży do Andaluzji, która odbyła się w sierpniu 2018. Podóżowaliśmy indywidualnie. tutaj cała lista miejsc, które moim zdaniem warto zobaczyć w Maladze, a tutaj cały plan podróży po Andaluzji.

Wszystkie zamieszczone tutaj opinie o miejscach  i lokakalach wyrażają tylko moją opinię i nie były sponsorowane.

Malaga – gdzie zjeść: restauracja KGB

Na naszej subiektywnej liście najlepszych lokali w Maladze bezdyskusyjne pierwsze miejsce zajmuje restauracja o wdzięcznej nazwie „KGB”. Jest to dość mały lokal położony na Starym Mieście, oferujący kuchnię hiszpańską, ale zinterpretowaną kreatywnie przez kucharzy należących do czołówki swojego fachu. KGB szczyci się rekomendacją szacowanego przewodnika Michelin (ale nie ma jeszcze przyznanej gwiazdki, co w naszej opinii pod pewnymi względami świadczy nawet na korzyść lokalu) i jest jedynym znanym nam tego typu miejscem o tak fenomenalnym stosunku jakości do ceny.

Podobało nam się w KGB tak dobrze, że byliśmy tam dwa razy i za każdym razem wyszliśmy zachwyceni. Ja byłam tylko nieco rozczarowana, bo deser z wędzonej czekolady, na który miałam wielką ochotę, akurat tego dnia nie był dostępny. No cóż, jeszcze jeden powód, żeby jeszcze do Malagi kiedyś zawitać.

Informacja praktyczna: lokal jest dosyć mały, tak na około 20 – 25 osób, więc dobrze jest przyjść nieco wcześniej, żeby na pewno dostać miejsce. Jeśli chodzi o kolację, „nieco wcześniej” to wedle naszej orientacji w Maladze około 19:30 – 20:00.

 

To  są zapiski  z podróży do Andaluzji, która odbyła się w sierpniu 2018. Podóżowaliśmy indywidualnie. tutaj cała lista miejsc, które moim zdaniem warto zobaczyć w Maladze, a tutaj cały plan podróży po Andaluzji.

Wszystkie zamieszczone tutaj opinie o miejscach  i lokakalach wyrażają tylko moją opinię i nie były sponsorowane.